błoto… czyli mały offroad…

Dziś będzie o Quadach :] Zapewne pamiętacie, że Natan na swoje ostatnie urodziny dostał Małego 4-kołowca – pojemnośc 110ccm, mocy całe 8 koni, prędkość do 60km/h. Nieopodal naszego nowo-budującego domu była łączka na której po 2h pracy spychacza, powstał fajny tor, na którym jest hopka, mostek, dużo zakrętów, generalnie dużo zabawy dla 6 latka na quadzie :]. Dodatkowo emocji Natanowi dodawał Tadziu na podobnym quadzie. Chłopaki nabijali kilometrów na torze, który to sprawdził się idealnie. Generalnie zmierzam do tego, że quad mimo, że mały sprawia wiele radości także i mi :D

Zaczęło się od kilku przejazdów po torze, potem kilku-kilometrowe przejazdy po lesie. Dołączył do mnie tato Tadzia, a mój dobry przyjaciel Trophyc alias Zbyszek na równie małym jak mój quadzie. Zaczęliśmy się umawiać bez dzieci :P na przełaje po lesie – możecie sobie wyobrazić jak wygląda prawie 2-u metrowy chłop na quadzie dla dziecka… hehe. Cóż -śmieszny wygląd nie był dla mnie straszny i nie przejmując się twardo jeździliśmy po lasach. Przy okazji chciałem nadmienić, że ten skądinąd chiński (czyt. tandetny) quad, zupełnie się nie daje, wszystko działa, jeździ i pracuje jak należy, mimo że dopuszczalna masa całkowita 60kg znacznie jest przekraczana, a mojej jazdy na nim nie można nazwać spokojną :] chwała mu za to… jak by ktoś pytał to polecam nie tylko dla dzieciaka :D

Nadeszła zima, nadciągnęły śniegi – dopiero zaczęła się zabawa :] te efektowne poślizgi, jazda bokiem, przeprawy przez wysokie śniegi.  Dziś rano kiedy z Trophycem przedzieraliśmy się przez bardzo nieprzejezdną drogę, kiedy przeprawialiśmy się przez rzekę (była płytka), to dorosłem do tego aby w końcu kupić quada dla siebie w odpowiednich rozmiarach, z wystarczającą pojemnością i mocą, z napędem 4×4 – wiecie taki mały-duży offroad. Myślę, że za kilka miesięcy będę mógł pokazać Wam już mojego własnego quada. Tym czasem zobaczcie jeszcze kilka zdjęć Natana i mnie na malutkiej stodziesiątce.

02_nowe

01_nowe